Lokalne władze w Gruzji nie widzą dla siebie bezpośrednich korzyści płynących ze zwiększania wydajności energetycznej nawet w budynkach, które do nich należą. Mają też niewielkie uprawnienia. Ale samorządowcy razem z Fundacją Solidarności Międzynarodowej powoli to zmieniają, tak jak w samorządzie Czochatauri w regionie Guria.
Wioska Zoti położona jest wysoko w górach, niemal 6 godzin samochodem od Tbilisi. Gdy tylko zjedzie się z doskonałej autostrady, zaczyna się węższa droga, która przechodzi w serpentynę. Ostatnie kilkanaście kilometrów to droga gruntowa, pełna kamieni, przecinana strumieniami wody spływającej z wodospadów. To właśnie tutaj znajduje się przedszkole dla 46 dzieci, w którym jeszcze niedawno temperatura w budynku zimą wynosiła zaledwie +16 stopni. Pięć pomieszczeń było ogrzewanych dwoma kozami, które wyglądały, jakby je zrobił miejscowy kowal. Wychowawczynie zbierały dzieci do jednego pokoju, żeby tam się ogrzały. Skracały też godziny pracy przedszkola.
Ciepło i tanio
Kierująca biurem Fundacji Solidarności Międzynarodowej w Tbilisi Justyna Kucuk wyjaśnia, że aby poprawić tę sytuację FSM wsparła zakup nowych wydajnych pieców na drewno. Ocieplono również dach, zamontowano panele słoneczne i zmieniono żarówki na energooszczędne.
– To wpływa i na efektywność energetyczną, i na zwiększenie komfortu dzieci, które dotąd bawiły się przy +16 stopniach, gdy standard wynosi +21 – zaznacza.
A przedszkolanki z Zoti dodają:
– Czuć różnicę, jest przyjemnie. Wszystkie pokoje są teraz ogrzewane, mamy piece wszędzie poza kuchnią, gdzie nie trzeba grzać, bo jest kuchenka.
Mark Sandler z gruzińskiej firmy Step Solar, która zajmuje się instalacjami paneli słonecznych, tłumaczy, jak działa system, który pozwoli przedszkolu niemal całkowicie zapomnieć o rachunkach za prąd.
– Prąd z paneli trafia do przedszkola i do sieci. Jeśli na przykład w danym momencie baterie słoneczne produkują 5 KWh energii, a przedszkole zużywa 3 KWh, to reszta trafia do sieci. Wiemy to dzięki specjalnemu licznikowi i te zaoszczędzone 2 kWh przedszkole będzie mogło później wykorzystać za darmo. Można nawet zużyć dodatkowe kilowatogodziny z lata zimą – mówi.
Brak zachęt do oszczędzania
Efekty działań są spektakularne, ale pokazują ogromne problemy związane właśnie ze zwiększeniem wydajności energetycznej budynków. Kierownik Centrum Wydajności Energetycznej z Tbilisi George Abulaszwili podkreśla, że już samo przygotowanie analizy tego, którymi z budynków publicznych w samorządu Czochatauri, gdzie leży Zoti, najlepiej się zająć, okazało się bardzo trudne. Władze lokalne nie wiedzą nawet, ile kosztuje dostarczenie prądu i gazu do konkretnego budynku. Mają jedynie ogólne dane.
– Rozdają rządowe subsydia dla najbiedniejszych, dostają rachunki i je płacą. To nie są ich pieniądze, otrzymują je z Tbilisi, z budżetu państwa – mówi.
Dodaje jednak, że część pieniędzy zaoszczędzonych w budżecie na prądzie i gazie dla przedszkola, da się później przekazać na inne cele budżetowe.
George Abulaszwili zaznacza, że ponieważ w Gruzji opłaty za energię są dotowane przez państwo, nie ma dużej motywacji finansowej do zmniejszania jej zużycia.
– W 2013 roku, gdy zaczynałem współpracę z Ukrainą, widziałem że tam energooszczędność też nie była ważna. Ale to się zmieniło ze względu na działania Rosji i wzrost cen. Wtedy ludzie zaczęli ocieplać domy, nawet mieszkania w blokach na piątym piętrze – dodaje.
Pionowa podległość
Problemem są też małe uprawnienia władz lokalnych, które tak naprawdę pełnią rolę przedstawicielstw centrum w regionach. W czasie jesiennych wyborów tylko w miejscowości Salendżicha wygrał przedstawiciel opozycji, Georgij Charczilawa.
– Stosunki między samorządem i władzami centralnymi są uregulowane przez konstytucję. Ale w Gruzji wszystko jest zbudowane na zasadzie pionowej podległości. Samorządy praktycznie nie mają uprawnień, obywatele nie uczestniczą w zarządzaniu i nie czują się gospodarzami w swoich miejscowościach, a tym samym w swojej ojczyźnie – konstatuje.
Oczywiście, przedstawiciele miejscowych władz w Zoti i całym samorządzie Czochataurii cieszą się z realizacji takich projektów, jak modernizacja przedszkoli. Wicegubernator regionu Guria Lewan Dżaparidze mówi, że lepsze warunki dla dzieci to także bardziej zadowoleni rodzice.
– Chcemy żeby mieszkańcy tu zostali, nie wyjeżdżali za granicę czy do innych regionów Gruzji – dodaje.
Z kolei przewodniczący rady miejskiej Czohataurii Irakli Kuczawa podkreśla, że bardzo ważny jest audyt energetyczny budynków w regionie.
– 20 obiektów zostało sprawdzonych pod kątem oszczędności energii. Mam nadzieję, że w przyszłości nasza współpraca z FSM będzie głębsza – zaznacza.
Zobaczyć swój potencjał
FSM w Tbilisi działa od 2019 roku i jest otwarta na taką współpracę. Kierująca gruzińskim biurem Justyna Kucuk tłumaczy, że filozofia działania jej i jej 6-osobowego zespołu, opiera się na zachęcaniu Gruzinów do tego, aby sami podejmowali odpowiednie kroki, by polepszyć swoje życie.
– Namawiamy ludzi do tego, żeby pomyśleli o tym, co posiadają, co potrafią i na czym wspólnie możemy budować. Oczywiście dorzucamy te cegiełki, których im brakuje: wiedzę czy dofinansowanie. Ale zachęcamy, żeby wychodzili od tego, co już posiadają – dodaje.
Długofalowym celem działań FSM jest wypracowanie metod wspierania samorządów w zarządzaniu energoefektywnością. Tak, aby mogły one być wykorzystane również w innych miejscowościach w Gruzji.
Szkoła dialogu
Oprócz takich projektów jak w Zoti, tbiliskie biuro FSM zajmuje się szkoleniami, prowadząc między innymi Akademię Partycypacji, która ma pomóc w rozwiązywaniu lokalnych problemów w sposób odpowiedzialny i niewykluczający żadnej grupy. Idea opiera się na nauce efektywnej komunikacji i budowy dialogu pomiędzy urzędnikami lokalnymi, działaczami pozarządowymi i mieszkańcami. A dobra komunikacja to podstawa wzajemnego zaufania.
– W Gruzji mamy bardzo spolaryzowane społeczeństwo. Po wyborach lokalnych widać, że nasz mechanizm, czyli Akademia Partycypacji, działa. Do niektórych rad miejskich weszły osoby przez nas przeszkolone. I to nam pozwala działać systemowo i efektywnie. Ale niezależnie od tego kto rządzi, jesteśmy otwarci na współpracę – podkreśla Justyna Kucuk.
Dżygit z maseczką
Działania FSM w Gruzji mają też charakter interwencyjny, jak na przykład te związane z pandemią. Ekaterina Cwariani z biura w Tbilisi odpowiadała za kampanię „Bądź prawdziwym dżygitem…”, czyli „wojownikiem”. Gdy w Gruzji pojawił się koronawirus, brakowało maseczek ochronnych i środków do dezynfekcji. Fundacja przekazała maski i środki 19 miastom oraz strażakom. Zorganizowała też szkolenia dla około tysiąca wolontariuszy.
– Wiele osób nie nosiło masek, nie wierzyło, że wirus istnieje. Stąd pomysł na hasło kampanii „Bądź prawdziwym dżygitem, noś maskę”. Miejscowe gwiazdy wystąpiły w reklamach, a telewizje umieściły je za darmo. Wykorzystaliśmy wizerunek dżygita, który zamiast kindżału ma maskę, bo tylko tak można walczyć z wirusem – podsumowuje.
W partnerstwie
Już w przyszłym roku gruzińskie przedstawicielstwo FSM planuje rozwijać program wizyt studyjnych w Polsce, z udziałem samorządowców oraz osób zainteresowanych zmianami systemowymi.
Działania Fundacji są współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach polskiej współpracy rozwojowej.
Ambasador RP w Tbilisi Mariusz Maszkiewicz zaznacza, że główny akcent kładziony jest na projekty dotyczące sfery socjalnej: pomocy biednym i niepełnosprawnym.
– Część jest przeznaczana na wzmacnianie efektywności służb państwowych, pożarniczych i ratowniczych. Bardzo ważnym i pożytecznym partnerem MSZ i ambasady jest właśnie Fundacja Solidarności Międzynarodowej – dodaje.
Tekst i zdjęcia: Piotr Pogorzelski
Materiał przygotowano w ramach współpracy z Fundacją Solidarności Międzynarodowej z okazji 10-lecia jej działalności. Działania FSM są współfinansowane w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Posłuchaj, jakie działania prowadzą nasze przedstawicielstwa w Ukrainie, Mołdawii, Gruzji.